Oceny projektów złożonych w ramach europejskich zaproszeń do składania wniosków zmieniły swoją perspektywę w 2023 r. i zwiększyły znaczenie planów zrównoważonego rozwoju i wpływu społecznego w projektach. Innymi słowy, bardziej rygorystycznie oceniają, w jaki sposób projekt planuje zapewnić jego ciągłość po zakończeniu finansowania ze środków europejskich oraz kto skorzysta, otrzyma wsparcie, będzie wspierany przez zmiany, jakie przyniosą planowane działania, tj. wpływ społeczny projektu.
Rezultaty projektów, którym przyznano fundusze europejskie, muszą być zatem długotrwałe. W końcu jesteśmy świadkami zmiany paradygmatu z dotacji na finansowanie zalążkowe, które powinno służyć jako kapitał początkowy dla konsorcjów, badań lub modeli, które są w stanie zapewnić trwałą wartość. Oczywiste jest, że nie wszystkie projekty, które otrzymują finansowanie publiczne, będą w stanie przetrwać po zakończeniu finansowania, ale uważam to za świetną wiadomość.
Model dotacji okazał się kosztowny i nieskuteczny w tym stuleciu. Podmioty społeczne w dużej mierze polegały na finansowaniu publicznym jako głównym źródle dochodu, ze względu na wykonywaną przez nie pracę społeczną. Dzięki funduszom takim jak Europejski Horyzont czy dawny Europejski Fundusz Społeczny powstały projekty, które sprzyjały ponadnarodowym relacjom między podmiotami społecznymi a ich otoczeniem, niewątpliwie poprawiając dostęp do wiedzy i generowanie nowych rozwiązań. Ale co się dzieje, gdy kończy się finansowanie publiczne? W wielu przypadkach dochodzi do dramatu. Tak wiele czasu poświęcono na zarządzanie projektem, audyty, kamienie milowe, rekrutację uczestników…, że trwałość finansowa projektu i/lub podmiotów, które go realizowały, zakończyła się lub została bardzo osłabiona. Rozwiązanie tego wyzwania jest jednym z powodów zaangażowania Komisji Europejskiej w rzeczywisty wpływ społeczny i trwałość finansową.
Na szczęście zmienia się nie tylko system ewaluacji, ale także ramy i prawodawstwo. Przyjęcie przez Komisję Europejską planu działania na rzecz ekonomii społecznej pod koniec 2021 r. sprawia, że sektor ekonomii społecznej staje się sektorem przemysłowym, podobnie jak np. sektor motoryzacyjny. Oznacza to, że żyjemy już w czasach, w których ekonomia społeczna musi przyczyniać się do rozwoju europejskiego dobrobytu poprzez tworzenie wysokiej jakości miejsc pracy i wywieranie wpływu gospodarczego.
Od przyszłego roku (2024) duże europejskie firmy (około 50 000) będą musiały przestrzegać dyrektywy w sprawie sprawozdawczości dotyczącej zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw (CSRD). MŚP będą musiały wdrożyć dyrektywę od 2026 roku.
Wniosek, jaki wyciągam z tego wszystkiego, jest taki, że Komisja Europejska, oparta o dwóch głównych filarów strategicznych EU, Zielony Ład i Europejską Strategię Cyfryzacji, przyspiesza w kierunku bardziej zrównoważonego społeczeństwa i gospodarki do 2030 roku. Prawdopodobnie do tego czasu nie będzie już wyraźnego rozróżnienia między trzecim sektorem (organizacjami pozarządowymi) a sektorem prywatnym (prywatnymi firmami). Te pierwsze będą musiały zmienić swoją formę zarządzania na bardziej „przedsiębiorczą”, mającą na celu zwiększenie ich zdolności do niezależnego generowania dochodów (nie mylić z zyskami). Te drugie będą musiały myśleć w bardziej społeczny, ekologiczny i ostatecznie zrównoważony sposób. Za kilka lat ich misja będzie prawdopodobnie równie silna, jak dziś misja Intermon, Amica czy Czerwonego Krzyża. Potrzeba dostosowania się do ram regulacyjnych, a także do wymagań klientów już teraz powoduje tę rewolucję.